Berneński pies pasterski wymaga troskliwego wychowania i dobrego zsocjalizowania. W razie wszelkich wątpliwości najlepiej skorzystać z porady fachowca - tresera psów, który am doświadczenie z psami tej rasy, gdyż spustoszeń w psychice berneńczyka wyrządzonych przez laika nie sposób będzie naprawić. Źle odchowany berneński pies pasterski często przejawia agresywność, która jest absolutnie niewzorcowa dla rasy, i która może być - ze względu choćby na rozmiary psa - bardzo niebezpieczna.
Warto powierzać swemu czworonogowi jakieś zadania. Berneńczyk chce być przydatny, stąd z satysfakcją będzie przynosił nam kapcie, gazetę czy niósł za nami koszyk z zakupami.
Należy:
Rozwijać inteligencję i czujność psa
Okazywać mu wiele troski i poświęcać wiele czasu
Konsekwentnie wychowywać go, od szczenięcia.
Dbać o należyty stosunek do ludzi i innych zwierząt.
Zadbać o odpowiedni rozwój fizyczny psa.
Nie wolno:
Zostawić go samego czy zapominać, że jest on z nami
Przywiązywać go do łańcucha
Traktować go jak nieskomplikowanego psa do towarzystwa
Bić go
Trzymac go w małym mieszkaniu.
Testy psychiczne
Berneński pies pasterski ma być psem zrównoważonym i ufnym. Odkąd wprowadzono w wielu krajach obowiązek przejścia testów psychicznych przez dopuszczane do hodowli zwierzęta liczba psów tchórzliwych czy agresywnych (co często oznacza to samo...) wyraźnie spadła. Testy te - rozmaite w różnych krajach - sprawdzają między innymi zachowanie psa w grupie ludzi czy jego reakcje na niespodziewane odgłosy. W Polsce nie ma obowiązku przeprowadzania testów psychicznych dla psów tej rasy.
ŻYCIE CODZIENNE
Uwielbia wyprawy i wycieczki, ale jednocześnie ceni sobie domowe ciepełko.
Co należy wiedzieć:
Trzy razy w tygodniu wymaga szczotkowania
Obdarzony wilczym apetytem
Duży ogród jest dlań absolutnie niezbędny
Potrzebuje sporo różnorodnego ruchu
Przez cały rok może mieszkać na dworze
Psy potrafią zachowywać się dość agresywnie wobec innych samców
Rośnie powoli i wymaga troskliwej obserwacji
Znaczące koszty utrzymania
Nie jest tani jako szczeniak!
Wszędzie czuje się dobrze i nie jest wymagający
Berneński pies pasterski bez najmniejszych trudności dostosuje się do codziennego życia rodziny. Od pierwszego dnia będzie promieniował zaufaniem i miłością, i nawet się nie obejrzymy, jak wszyscy domownicy oszaleją na jego punkcie! Wymaga jednak sporo pielęgnacji i póki nie dorośnie, nieraz wystawi nasze nerwy na ciężkie próby! Może żyć z dala od gór, ale nie ma dlań większej frajdy niż urlop gdzieś w podgórskich dolinach, gdzie może 'naładować akumulatory' aż do następnego lata - nie sposób zapomnieć rodzinnych Alp...
Nie jest to złota kura...
Jeśli ktoś zamierza hodować psy dla dochodu, to powinien raczej rozejrzeć się za jakąś inną rasą. Żarłoczny berneńczyk jest bardzo drogi w utrzymaniu i na dodatek otrzymanie po nim potomstwa wcale nie jest takie pewne...Stosunkowo wiele suk w tej rasie nie zachodzi w ciążę, a i samce częściej niż w innych rasach bywają bezpłodne. Berneński pies pasterski powinien zatem pozostać w rękach miłośników rasy, a nie producentów zwierząt!
Problematyczna narkoza
Przy wszystkich psach dużych, masywnych ras trzeba koniecznie uważać przy podawaniu narkozy. Jeszcze całkiem niedawno wiele psów tych rozmiarów miało trudności przy wybudzeniu się z uśpienia. Od pewnego czasu jednak weterynaria znalazła nowe preparaty do anestezjologii i dziś właściciele nawet olbrzymich psów nie muszą bać się narkozy bardziej niż inni właściciele psów.
Warunki życia
Dla psa tak kochającego przyrodę jak berneńczyk warunki życia grają niebywale ważną rolę. Psy te wymagają posiadania ogrodu, i to niemałego, a na dodatek sporo ruchu i spacerów. Podczas spacerów berneńczyk wzorowo trzyma się swego przewodnika, nie próbuje odbiegać za daleko i umie powstrzymać się przed oszczekiwaniem krów czy koni. Psy te niewiele robią sobie z pogody i gotowe są na dłuższy spacer nawet podczas lejącego deszczu. Życie w mieście nie jest tym, o czym berneńczyk marzy, ale dzięki swej zdolności przystosowania się gotów jest nawet zaakceptować miasto (choć nie chodzenie po schodach!). Odpowiedzialni właściciele starają się mu jednak tego oszczędzić.
Żywienie
Jeden rzut oka na jego rozmiary wyjaśnia wszystko: berneński pies pasterski ma olbrzymi apetyt. Trzeba się liczyć z dziennym spożyciem 600 gramów mięsa i co najmniej tyle samo warzyw i ryżu. Ponieważ rasa ta jest silnie dotknięta skłonnością do skrętu żołądka, przeto codziennie trzeba przygotować psu dwa posiłki, najlepiej by zachować miedzy nimi odstęp 12-godzinny. Podczas rozwoju psa trzeba szczególnie uważać na karmienie szczenięcia i młodego psa, gdyż w tym okresie życia powinien on przybierać na wadze ponad kilogram co tydzień! By zapewnić mu należyte odchowanie, zwłaszcza w pierwszych sześciu miesiącach życia, należy zapewnić mu pożywienie szczególnie bogate w białka i witaminy, a także w preparaty mineralne. Należy się tu kierować radami hodowcy lub - co prostsze - od razu przestawić psa na gotową karmę dla szczeniąt i młodych psów ras dużych i olbrzymich.
Zdrowie
Berneński pies pasterski uchodzi za psa ogólnie bardzo zdrowego, jednak rasa nie jest absolutnie wolna od schorzeń dziedzicznych. Pomijając typową dla wszystkich ciężkich ras dysplazję biodrową wymienić trzeba na przykład dziedziczne zaburzenia rozwoju siatkówki. Dotknięty nim pies powoli traci wzrok i w wieku 3-4 lat może nawet całkowicie oślepnąć. Przy narodzinach szczeniąt trzeba koniecznie sprawdzić, czy żaden z nich nie wykazuje cech dość popularnego w tej rasie rozszczepu podniebienia. Wada ta, początkowo niewielka, może zniknąć w ciągu kilku pierwszych tygodni życia (jeśli szczenię jest w stanie przyjmować pokarm), ale znacznie częściej pogłębia się, uniemożliwiając psu jedzenie i picie, a później i oddychanie. Uwaga hodowcy!
Pielęgnacja
Troska o szatę berneńczyka nie jest specjalnie skomplikowana, ale bardzo mecząca - ze względu na rozmiary psa i długość jego włosa. Na dobrą sprawę trzeba by go trzy razy w tygodniu starannie wyszczotkować, a raz na dwa tygodnie - wyczesać grzebieniem do skóry.
Na szczęście berneńczyk nie ma instynktu myśliwskiego i nie zi do domu upolowanej zwierzyny, ale przyznać trzeba, ze błota nanosi za dwoje. Nie musi się do tego od razu tarzać w błocie (choć i to się zdarza...), wystarczy że przejdzie się błotnistą ścieżką, a zbierze na łapach i podbrzuszu tyle błota, ze w zasadzie trzeba by go wsadzić do wanny,a bez suszarki schnie kilka, a czasami nawet kilkanaście godzin!
KĄPIEL
Przesądy o tym, że psa nie można kąpać, bo szkodzi to jego zdrowiu są stare jak świat. Ich zwolennicy wyciągają na poparcie swej tezy mnóstwo argumentów, mniej lub bardziej przekonujących, które obalić można tylko w jeden sposób. Wystarczy ściśle stosować się do ich przepisów, by po niedługim czasie nie móc ani psa pogłaskać, ani przytulić się do niego, by nie wspomnieć już o dzieleniu z nim łóżka... A warto wiedzieć, że wedle ankiety przeprowadzonej przez brytyjskie pismo „Dogs Today” ponad dwie trzecie właścicieli zwierząt domowych w Wielkiej Brytanii przyznaje się do wpuszczania swych ulubieńców pod kołdrę. Wyniki podobnego sondażu, przeprowadzonego na swych stronach internetowych przez polski miesięcznik „Mój Pies” wyglądają bardzo podobnie.
Wynika z tego jedno: każdy pies musi być czysty. Oznacza to, że – chcemy czy nie – trzeba go kapać. I nie chodzi tu tylko o zmycie pospolitego błota z łap czy kurzu z sierści; włos psa chłonie niczym gąbka wszelkie zanieczyszczenia z powietrza, i te widoczne, i te trudniej zauważalne, jak choćby osad z rur wydechowych samochodów.
Pamiętać także trzeba, że na kilka godzin przed kąpielą nie karmimy naszego berneńczyka, by nie być zmuszonym do wyjścia z nim na spacer, dopóki nie będzie całkowicie suchy!
Przygotować teraz trzeba wszelkie utensylia, niezbędne do kąpieli, a to: watę, szampon, ew. odżywkę do włosów dla psów wystawowych, duży ręcznik lub dwa, szczotkę, grzebień, mocną suszarkę do włosów.
Sprzęt do pielęgnacji psa jest wyposażeniem, na którym zdecydowanie nie powinniśmy oszczędzać. Produkty dobrej jakości będą nam służyły przez wiele lat (gilotyna do pazurów, której używam, służy mojemu stadu od dobrych dwudziestu lat), a kiepskie nie wytrzymają normalnej eksploatacji. Istotne jest np. by nie używać z popularnych plastikowych grzebieni, które nie dość, że łamią się przy lada okazji, to jeszcze elektryzują włos przy suszeniu, sprzyjając jego kołtunieniu się. Najlepsze będą tu grzebienie w całości metalowe (sam korzystam z pokrywanych teflonem produktów z serii „Salon” ), choć oprawiane w specjalny plastik produkty renomowanych firm ( KW, Mikki, A Bianchi) są doskonałe, acz znacznie w Polsce droższe. Szczególny nacisk trzeba położyć na jakość suszarki do włosów, bo bez niej doprowadzenie do porządku psa długowłosego jest po prostu niemożliwe. Moim zdaniem musi mieć ona moc co najmniej 1600 W. Przy początkowym suszeniu niepotrzebne są nam wszelkie „bajery”, jak np. dyfuzor, który może nam oddać nieocenione przysługi przy końcowym dopieszczaniu wyglądu psa, idącego na wystawę (napusza włos, optycznie zwiększając jego objętość). Wskazane natomiast byłoby, by wlot suszarki (czyli przeciwległy koniec dyszy, z której leci ciepłe powietrze) był firmowo przysłonięty cienką siateczką, tak jak mają to profesjonalne suszarki fryzjerskie dużej mocy. Siateczka taka chroni suszarkę przed dostawaniem się do niej do środka włosów, co bardzo skraca żywot urządzenia... Jeśli nasza suszarka nie ma takiej siateczki, to trzeba na jej końcówkę wlotową nałożyć domowy filtr, zrobiony np. ze starych rajstop.
Nowoczesny przemysł oferuje nam całą szeroka gamę rozmaitych szamponów dla psów, od zwykłych, pielęgnacyjnych, po lecznicze i „wystawowe”. Wszystkie one mają odmienne od szamponów ludzkich współczynniki kwasowości (owe osławione pH!), mniej drażniąc skórę psa.
Dobierając odpowiedni szampon dla swego pupila musimy nauczyć się starannie czytać informacje na buteleczkach, gdyż źle dobrany szampon co prawda zmyje nam ze zwierzaka brud, ale swym działaniem dodatkowym może podrażnić skórę lub nawet zmienić kolor włosa psa! Rodzaj szamponu do codziennego użytku zależy przede wszystkim od wieku psa (dla szczeniąt są inne, delikatniejsze szampony) i rodzaju jego włosa. Inne szampony są dla psów o włosie szorstkim (wszystkie teriery!), inne dla psów długowłosych o miękkiej i puszystej strukturze włosa, jeszcze inne dla psów o włosie prostym, twardym (większość owczarków). Jeśli nie ma dla nas większego znaczenia struktura włosa naszego pupila po kąpieli, sięgnijmy po szampony „ogólnego stosowania”.
Starą zasada pielęgnacji psów mówi – najlepsze są kosmetyki angielskie, potem amerykańskie, francuskie, niemieckie, a na końcu wszystkie inne. Niestety, gradacja ta podobnie wygląda też w cenniku... Na dodatek od kilku lat pojawiły się w Polsce doskonałe szampony rodzimej produkcji – myślę tu o serii kosmetyków „Dr. Seidla” czy „Derma-Vet” , które udatnie łączą niewygórowaną cenę z wypróbowaną jakością.
Istnieje także sporo kosmetyków o działaniu leczniczym – myślę tu o szamponach dziegciowych, siarkowych, rumiankowych czy proteinowych. Większość z nich może być pomocna przy niegroźnych stanach podrażnienia skóry, wynikającego z łupieżu (bardzo częstego u psów) czy uczulenia na ugryzienia pcheł lub komarów.
Kąpiąc psa czy to w wannie właśnie, czy w kabinie prysznicowej, zawsze wykładamy jej dno czymś, co może dać solidne podparcie dla psich łap. Najlepsza jest tu specjalna gumowa podkładka (do kupienia w większości drogerii), ale w ostateczności może być nawet ręcznik frotte, który po namoknięciu doskonale przylega do dna.
Z waty przygotowujemy dwa tampony, które wsuwamy do psich uszu, tak by nie dostała się do nich woda, a zwłaszcza woda z mydłem. Większość psów nie lubi wsuwania czegokolwiek do uszu, ale trudno, lepiej pogodzić się z krótkotrwałym dyskomfortem swego pupila niż ryzykować zapalenie ucha.
Wprowadzamy psa do kabiny lub oburącz podnosząc go wstawiamy do wanny, na wspomnianą już podkładkę i starannie moczymy ciepłą (nie gorącą!) wodą. Optymalna temperatura wody to ok. 35 stopni. Moczymy psa poczynając od ogona, stopniowo przesuwając prysznic w okolice szyi, nie moczymy głowy. Dopiero gdy cały korpus, ogon i łapy, kark i pierś są całkowicie wilgotne i spłukane z pierwszego brudu, sięgamy po szampon.
Szampon (przygotowany w odpowiedniej proporcji z koncentratu!) wylewamy na dłoń i wmasowujemy we włosy psa, poczynając od grzbietu, a następnie przechodzimy w dół, do brzucha i łap psa. Nie można zapomnieć o ogonie, także u ras krótkowłosych – na jego spodniej części znajdują się ujścia gruczołów ogonowych, wydzielających minimalne ilości lepkiego śluzu, łatwo przyjmującego brud! Gdy umyjemy już całość psa, bardzo skrupulatnie spłukujemy wszelkie ślady szamponu i dopiero teraz przechodzimy do głowy, gdzie wykonujemy te same czynności, w tej samej kolejności tylko znacznie szybciej, by do minimum ograniczyć kontakt szamponu z oczami, nosem i wargami psa. U psów wyposażonych przez naturę w obfitą brodę (briard, sznaucer, terier szkocki, czarny terier) trzeba ją raz jeszcze umyć, nie żałując szamponu. Na brodzie najczęściej dochodzi do zabrudzeń i mycie jej w zasadzie powinno wejść do rytuałów codziennej pielęgnacji psa (a w każdym razie powinno się to robić znacznie częściej niż kąpiel całego zwierzaka). Na koniec starannie spłukujmy szampon i w zasadzie po wszystkim. Trzeba tylko pamiętać, że u psów o wzorcowo pomarszczonej skórze (shar pei, ale także dog de Bordeaux, mops czy niektóre boksery) trzeba koniecznie przetrzeć ręcznikiem wszelkie fałdy skórne, także na pysku, a susząc psa nie zapomnieć o tych miejscach, bo bardzo łatwo o zaparzenie skóry, co tworzy doskonałe środowisko dla rozmaitych pasożytów i zmian skórnych! Teraz czeka nas znacznie dłuższa i bardziej skomplikowana czynność: suszenie.
Suszenie psa jest dość skomplikowane. Z jednej strony trzeba to zrobić w miarę szybko, by pies nie zmarzł, z drugiej nie można włosów trzeć ani masować ręcznikiem, bo powstałych w ten sposób kołtunów nijak nie da się później rozczesać. W szczęśliwej sytuacji są tu właściciele psów krótkowłosych, jak bokser czy doberman, które na dobrą sprawa można do sucha wytrzeć ręcznikami i symbolicznie tyko dosuszyć suszarką. Właściciele psów długowłosych, z reguły wyposażonych w obfity i miękki podszerstek (podszycie, podszyt), skazani są na kilkugodzinną pracę. Suszenie berneńczyka jest długotrwałe i niewiele jest sposobów na to, by czynność te przyspieszyć. Oczywiście, wstępne wytarcie zwierzaka w kilka ręczników frotte, bo osuszyć go zgrubnie z nadmiaru wody pomoże, ale nie liczmy na to zbytnio.
Układamy psa na boku i zaczynamy suszenie od brzucha psa. U berneńskich psów pasterskich przyjdzie nam jednocześnie czesać w kierunku naturalnego układania się włosa, czyli ku dołowi. Zaczynając „od spodu” po kolei suszymy poszczególne partie ciała zwierzęcia, kończąc na grzbiecie, po czym... odwracamy psa na drugi bok i zaczynamy od początku! Suszenie polega w największym skrócie na tym, by unieść grzebieniem partię włosa i podsuszyć ją, następnie kolejna partia, i tak przez cała długość psiego tułowia. Wysuszone włosy sczesujemy ku dołowi i suszymy kolejną partię, znów przez cała długość boku psa. Szczególnie troskliwie suszymy „na pieprz” wszelkie miejsca, w których włos najchętniej się mechaci – pod pachami, w pachwinach, za uszami. Pozostawienie tam nie dosuszonego włosa w zasadzie gwarantuje nam kołtuny za dwa-trzy dni... Na koniec zostawiamy sobie głowę psa, która wymaga szczególnej troski, gdyż operowanie suszarką jest tu dość trudne – pies instynktownie unika ciepłej strugi powietrza kierowanej w oczy czy . Ważne jest niezmiernie, by susząc psa na tyle ostrożnie operować suszarką, by gorącym strumieniem powietrza nie poparzyć zwierzaka, a zarazem by włos suszyć, a nie tylko „nawietrzać”.
WYCHOWANIE
Kwestie wychowawcze nie przysparzają problemów, ale od samego początku należy wykazywać konsekwencję w postępowaniu z psem. Wtedy okaże się wiernym
i zdyscyplinowanym towarzyszem. Trudno wprawdzie o stanowczość wobec rozbrajającej puszystej kuleczki, trzeba się jednak zdobyć na to z rozsądku, inaczej stracimy pozycję lidera. Nigdy nie stosujmy najmniejszej przemocy, wystrzegajmy się również krzyków. To zupełnie nieskuteczne i bardzo stresujące dla psa. Natomiast spokojnym tonem oraz konsekwencją możemy nauczyć berneńczyka wykonywania wszelakich komend. Co prawda lubi on czasami udawać, że nie słyszy co się do niego mówi. Na nauczenie się wykonywania niektórych komend potrzebuje niekiedy więcej czasu.
Cierpliwość pana jest natomiast zawsze nagradzana. Pies, kiedy wreszcie zrozumie
czego od niego wymagamy, wykonuje polecenie z wielką dumą i radością.
Gdy pies ma około roku, może zacząć się lękać nieznajomych. Przez cały okres
dorastania dbajmy więc o jego częste kontakty z ludźmi dorosłymi i dziećmi.
Nie można go jednak do niczego zmuszać, wszelkie działania siłowe powiększą tylko jego niechęć a mogą nawet wywołać lękliwość.
Posiadanie takiego psa jest przyjemnościa dla wlaściciela i nie przeszkadza innym. Szczenięta uczą się, co im wolno, a czego nie, w zabawach. W późniejszym szkleniu najlepiej sprawdzaja sie łagodność, konsekwencja i nagradzanie. Nagroda może być pochwala poglaskanie lub smakolyk - tak traktowany pies szybko nauczy się posłuszeństwa. Można też skorzystać z pomocy instruktora na kursach "psiego przedszkola".
Pies, który nie chce być posluszny, to kłopot nie tylko dla ciebie, ale także dla twojego otoczenia, więc na nieposłuszeństwo nie można pozwalać. Szkolenie psa trzeba rozpoczynać jak najwcześniej, aby nie zdążył nabrać złych nawyków.
Znacznie łatwiej przyjdzie Ci wychowywanie psa, jesli zapiszesz się na kursy szkolenia, organizowane w wielu miejscowościach, Udział w nich może być sporą przyjemnością zarówno dla ciebie jak i psa. Zanim to zrobisz, przypatrz się zajęciom i zdecyduj, czy stosowanie na tym kursie metody bedą wam odpowiadać.
Dla małych szczeniąt organizowane sąspecjalne "zajęcia przedszkolne", gdzie zapoznają się one z innymi psami, obcymi ludźmi, ruchem ulicznym, słowem wszsytkim tym, czemu będą musiały stawić czolo w dorosłym życiu. Uczą się także podstawowych komend i ćwiczeń, dzięki którym stają się posłuszne. żajęcia takie są szczególnie wskazane dla szczeniąt, które na co dzien mało mają okazji poznawania świata, mieszkając, na przykład, w domu z ogrodem.
Następnym etapem szkolenia są kursy dla młodych i dorosłych psów, na którychpowtarza się podstawowe umiejętności i sprawdza, czy pies nie nabrał zlych nawyków i przyzwyczajeń. W każdym wypadku właściciel pownien też w nich uczestniczyć. Złym obyczajem jest oddawanie psa na szkolenie - bowiem nie wiadomo , jak i czego jest tam uczony, i nie ma gwarancji, Ze równie chętnie bedzie reagowal na komendy właściciela. W przypadku kursów organizowanych przez osoby prywatne, warto wczesniej zasięgnąć opinii najbliższego oddziału Związku Kynologicznego w Polsce.